Iga Świątek była zdecydowanym krytykiem kalendarza tenisowego i ponownie poruszyła tę kwestię, zobowiązując się do zwrócenia uwagi na problem.
Nastąpiła zauważalna zmiana w sposobie, w jaki młodzi gracze mówią o kalendarzu tenisowym w porównaniu z graczami sprzed 10 czy 20 lat. Samo nastawienie nie zmieniło się zbytnio, ponieważ jeszcze dekadę temu niektórzy z najlepszych graczy byli dość czujni w kwestii swoich harmonogramów.
Novak Djokovic jest znanym przykładem. Zaczął zarządzać swoim harmonogramem bardzo wcześnie w swojej karierze, co niektórzy uznali za dziwne. Przenieśmy się do chwili obecnej, kiedy 37-latek pokonuje graczy o 15 lat młodszych od niego i to pokazuje, dlaczego miało to znaczenie.
Większość młodszych graczy przyjęła podobne stanowisko, ponieważ bardzo ostrożnie podchodzą do swojego harmonogramu, ponieważ do tej pory wiedzą, że ma to znaczenie. Im lepiej to zorganizują, tym bardziej prawdopodobne jest, że zmaksymalizują swój pełny potencjał jako gracz.
Mówił o tym Carlos Alcaraz. Świątek mówiła o tym, a trajektoria jej kariery pokazała, że system jest zły. Kilka lat temu Polka znalazła się w ogniu krytyki za to, że opuściła finał Billie Jean King Cup.
Jako bardzo dumna Polka, jej nieobecność na imprezie nie miała sensu. Broniła go, wskazując na harmonogram i miała rację. Nie chodziło o to, że nie chciała się bawić; Chodziło o to, że nie mogła tego zrobić bez ryzyka kontuzji.
Od tego czasu stała się zdecydowanym krytykiem harmonogramu, wzywając do jego skrócenia. W swoim ostatnim wywiadzie dla Sky Sports podczas pobytu w Cincinnati Świątek po raz kolejny zabrała głos w tym temacie, ostrzegając WTA, że zmuszanie zawodniczek do gry coraz więcej nie skończy się dobrze.
“Byłem w pewnym sensie zwolennikiem, który mówił, że nie powinniśmy, nie wiem, naciskać i naciskać, abyśmy grali więcej. Oczywiście to nie jest nasza decyzja, ale na pewno mamy za dużo turniejów w sezonie.